Sam trek jest dosc wymagajacy fizycznie, szybciej zdobywa sie wysokosc
i na wiekszych wysokosciach sie przebywa. Mimo to stosunek ludzi
starszych do ludzi mlodszych jest duzo wiekszy niz np pod Annapurna i
w sumie nie wiem, jak to wytlumaczyc.
Wspomagani przez armie tragarzy, do tego pewnie farmakologicznie
jeszcze, diamoxami wszelkimi, z roznymi smiesznymi gadzetami
trekingowymi
, czlapia sobie spokojnie od lodgy do lodgy i bawia sie nienajgorzej.
W sumie do emerytow szanownych nic nie mam. Co prawda takie podejscie
do gor (ci tragarze i te dragi) nie pokrywa sie z moim, ale "kazdemu
jego Everest". Fajnie, ze im sie jeszcze chce, ze maja do tego fantazje, ze ich na to stac, bo polskich emerytow pod Everestem nie uswiadczysz...
Post Scriptum.
W trakcie pisania wpadla do jadalni grupa Iranczykow - emerytow. Dawno
mnie tak nikt nie wykarmil i nie napoil jak oni. Ale pisanie musialem
przelozyc na kiedy indziej.