..
bez nazwy

67 | 36853
 
 
2009-01-04
Odsłon: 707
 

Radzastan

No i powoli konczy sie nasza z Mackiem podroz po Radzastanie. W ciagu ostatnich dwoch tygodni przejechalismy ponad 2000 kilometrow - pociagiem, autobusem, jeepem, tuk tukiem, ryksza-pedalowa, na rowerze i na wielbladzie, wiekszosc noca, zeby zaoszczedzic na czasie. Przez pustynie, gory, miedzy rzekami i jeziorami, wsrod palacow, fortow i niezliczonej ilosci swiatyn.

Zaczelo sie jeszcze w Uttar Pradesh, gdzie odwiedzilismy Agre (Taj Mahal wymiata) i Fatehpur Sikri. Potem byl Jaipur, z Jantar Mantar i Hawa Mahal (czyli Palac Wiatrow, skad nazwa mozemy tylko spekulowac) oraz Amber z dwoma swietnymi fortami. Nastepnie padlo na Pushkar, ktory zwiedzalismy w srodku nocy, i gdzie spedzilismy swieta, i Ajmer, skad udalismy sie do Bikaneru. W Deshnoku widzielismy  Karni Mata, czyli swiatynie szczurow  (obrzydliwe, ale nie wiem, czy w Delhi na dworcu nie ma ich wiecej). Jaisalmer, ktory widzielismy potem, zachwycil bajecznym fortem. Nowy Rok przywitalismy w Jodhpurze, ktory takze powala fortem i mauzoleum. Nastepnie pojechalismy do gorskiego Mt. Abu, z jeziorkiem i swiatyniami Dilwara. Cala wspolna przygode konczymy w Udaipurze, ze slynnym palacem na jeziorze, znanym z bondowej "Osmiorniczki". 

"Przygoda" to chyba dobre slowo, bo dzialo sie duzo. Ciagle targi i klotnie z dziobakami (termin wykluty przez Macka dla okreslenia lokalsow, wynikajacy ze specyficznego ksztaltu uzebienia u ich duzej czesci), ktore moga byc zabawne, jezeli podchodzi sie do nich z poczuciem humoru, nocne poszukiwania hoteli, straszenie zebrajacych dzieci, o oddawaniu moczu w swietych miejscach i idacych za tym konsekwencjach nie wspomne.

Byly takze spotkania z miejscowa zwierzyna. Maciek, obserwator, pewnie lepiej bedzie potrafil opowiedziec jak w Indiach mozna w ciagu kilku minut zostac osranym przez golebia i zaatakowanym przez krowe (zeby jeszcze byka, ale krowe?), wiec to jego pytajcie, nie mnie, uczestnika. Oprocz tego byly jeszcze slonie, wspomniane kamele... tylko kobrow nigdzie nie bylo ;)

No i tak. Fajnie bylo. Maciek dzis jedzie do Delhi, skad wraca do domu, a ja jade odrobinke na polnoc jeszcze na chwile - na tygrysy.
 
 
KOMENTARZE
 
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
ZAPISZ
 


Archiwum wpisów
 

Pn

Wt

Sr

Czw

Pt

So

Nd